Recenzja Filmowa 28! 41 dni nadziei

No cześć!

Jak się macie? u mnie w sumie do bani, ale to nic - przyszły rok będzie lepszy, tak myślę.
Mam nadzieję, że pierwsze piątaki w szkole już macie za sobą i pilnie słuchacie na lekcjach, bo jak nie to..
too... tooo..... będzie lanie na śniadanie :D

Także tego nie... życzę Wam żeby rok szkolny był udany, no a o wolne się nie martwcie, bo tuż za rogiem czai się grudzień, więc czuprynka do góry :)

  •  41 dni nadziei (2018) 

     Tami i Richard, dwoje szaleńczo zakochanych młodych żeglarzy wyrusza w rejs przez Pacyfik do odległej o tysiące kilometrów Kalifornii. Nie mają pojęcia, że płyną wprost na spotkanie jednego z największych huraganów w historii. Ich jacht w starciu z żywiołem nie ma żadnych szans. Cudem udaje im się ocaleć, ale łódź jest w ruinie, a ciężko ranny Richard nie jest w stanie żeglować. Tami nie mogąc liczyć na pomoc z zewnątrz, musi znaleźć w sobie siłę, by na pokładzie roztrzaskanego jachtu przepłynąć ocean i ocalić mężczyznę swojego życia.








    Wiecie co? Gdzieś tam z tyłu mojej głowy zawsze była wizja Beatki dryfującej po morzu, ale nigdy nie byłam w tym doświadczona, kochałam widok niekończącego się horyzontu, jarałam się strasznie jak mogłam statkiem popływać, lubiłam dreszczyk emocji, podobał mi się dźwięk uderzających fal o statek, ale z drugiej strony przerażała mnie wizja sztormu. Wiedziałam, że to bardzo niebezpieczne i podziwiałam rybaków będących na swoich łodziach przez X dni, to było przerażające, bo nigdy nie wiesz ile potrwa taki sztorm i z jaką dużą siłą uderzy.  Film "41 dni nadziei" jest właśnie o największym koszmarze ludzi, którzy pływają. Dałam 7, mocne siedem, w swojej postaci ten film jest bardzo dobry, oddaje w 100% to co może się stać i jak to wygląda od 'kuchni', Tam przeżyła horror ale nie zrezygnowała z marzeń. Film jest opart na prawdziwych zdarzeniach.


    Miłego seansu i do kolejnego!

    Pozdrawiam
    /BE.

Komentarze